sobota, 4 sierpnia 2012

loony arrow

 Czasem zastanawiam się, czy tylko ja jestem na tyle pojebana, by faktycznie to wszystko odczuwać, jako fizyczny ból. Wszystko mnie boli. Wszystko. Chyba po raz pierwszy, siedzenie w domu nie pomaga. Zawsze lubiłam, szczególnie w takim nastroju, posiedzieć sama w domu, zaciągnąć rolety, posłuchać muzyki i dużo myśleć. Teraz nie mogę. Od myślenia boli mnie głowa. Od czucia serce. A od tego, że staram się powstrzymać i jedno i drugie, boli cała reszta. 
 Nigdy nie odezwę się pierwsza. Właściwie to nie wiem skąd mi się to wzięło, ale mam wrażenie, że się narzucam. Że ta druga osoba już mnie nie chce. Czuję się tak niepewnie, że jeszcze bardziej miesza mi to w głowie. Nie wiem co źle zrobiłam, powiedziałam... Nie chcę się nad tym zastanawiać. Przecież sama siebie przekonuję, że to nie ma dla mnie znaczenia. Ale za szybko się oswajam. A gdy już się oswoję, nie potrafię wyzbyć się przywiązania do tego, kto mnie oswoił. Jestem w stanie zrobić wszystko dla swoich bliskich, choć pewnie większość z nich nie zdaje sobie z tego sprawy. 
 Cała się trzęsę. 


 Obiecałam sobie, że te wakacje nie będą takie, jak wszystkie poprzednie. I nie są. A może raczej - nie były. Niczego nie żałuję. Oprócz tego, że zawsze muszę spaść w połowie drogi na szczyt. Nawet nie wiem, jak tam jest. Nigdy tam nie byłam i znów czuję, że nigdy nie dojdę. Mimo swojej niezależności i aspołeczności, nie potrafię kroczyć sama. Potrzebuję kogoś, żeby mnie trzymał za rękę, a gdy upadnę, pomógł wstać. 
 Upadłam. Wiedziałam, że muszę się nauczyć prosić o pomoc, ale się nie nauczyłam. Teraz jest za późno.


***

 Sometimes I wonder if I'm the only one who is so fucked up to feel all of this as physical pain. Everything hurts. Everything. I guess that's the first time when sitting at home doesn't help. I've always liked, esspecially in mood like that, to sit alone at home, draw the blinds, listen to music and think a lot. Now I just can't. My head hurts from thinking. My heart hurts from feeling. And everything else because I'm trying to stop both.
 I never talk first. I don't really know why, but I feel like I'm bothering. Like this second person doesn't want me anymore. I feel so fucking insecure that is fucking me up even more than I already am! I don't know what did I do or say wrong... I don't wanna think about it. I'm trying to convince myself that I don't care. But I get familiar too fast. And when I feel familiar to someone I can't get rid of affection to this person. I'm ready to do anything for people that I love but I'm quite sure that most of them have no idea about it. 
 I'm all shaking.

 I promised myself that this vacation wouldn't be like all the previous. And it's not. And maybe - it wasn't. I regret nothing. Except the fact that I always have to fall in the halfway to reach the top. I don't even know how is there. I've never been there and again I feel like I never will. Despite my independence and asociality I can't walk alone. I need someone to hold my hand and pick me up when I fall. 
 I fell. I knew I have to learn how to ask for help, but I didn't. Now it's too late.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz